23.11.2014

Crystal Essence - dezodorant w kulce bez "aluminium"!

Jakiś czas temu miałam duże parcie na zakup dezodorantu, który nie zawiera szkodliwych związków glinu. Uważa się, że składniki te mogą być dla nas niebezpieczne, że powodują podrażnienia, że przenikają bez barierę skóry i kumulują się w organizmie. Prawda li to czy nie - trudno stwierdzić. Poszukując informacji można znaleźć, jak zwykle zresztą, przeczące sobie głosy. Jedni mówią, że szkodzi, inni dementują te opinie i nazywają je plotkami. Ja jak zwykle wychodzę z założenia, że jeśli możemy unikać czegoś potencjalnie szkodliwego, warto to zrobić. Bo może za 10 czy 15 lat naukowcy dojdą do wniosku, że jednak szkodzi, i będę sobie w brodę pluła, że jednak nie odstawiłam :) Oczywiście nie dajmy się zwariować, jako że nie da się uniknąć absolutnie wszystkiego. Ale, w miarę możliwości?

A co do samego dezodorantu, trochę odstraszały mnie koszty. Produkty które znajdowałam w sklepach z asortymentem ekologicznym i organicznym odstraszały mnie dość wysokimi cenami. Zaczęłam już myśleć, że jednak trzeba będzie wydać te 40 zł z okładem, gdy z pomocą przyszedł... Rossmann :)


Skład:

Water/Aqua, Potassium Alum, Hydroxyethylcellulose, Punica Granatum Seed Powder, Sodium Bicarbonate, Benzoic Acid, Zinc Glutonate.

Analiza składu:
Uwielbiam takie krótkie (a treściwe) składy! I to nie tylko dlatego, że szybko się je analizuje :) Podstawa to jak zwykle woda. Główną funkcję dezodoryzującą pełni ałun potasowy. I tak, jest to również związek glinu :) Różnica jest taka, że ałun to minerał, w pełni naturalny, a ryzyko wystąpienia podrażnień jest niezwykle niskie, nie jest on również podejrzewany o różne złośliwe działania. Stosuje się go nawet w przemyśle spożywczym. Wszelkie dezodoranty popularnie nazywane "kryształami" bazują właśnie na ałunie :)  Mieszankę zagęstnia nam hydroksyetyloceluloza, substancja powstająca w wyniku reakcji celulozy i tlenku etyleny. Tak na odmianę od nieśmiertelnej gumy ksantanowej :) Następnie producent dorzuca nam nawet jakiś owoc, a mianowicie sproszkowane nasiona granatu. W ilości nieokreślonej, na pewno żadnych drobinek w dezodorancie nie widać. Dalej mamy najzwyklejszą sodę oczyszczoną :) Jedną z właściwości sody jest pochłanianie wilgoci i zapachów, choć czy w tym kosmetyku spełnia taką rolę, pewności nie mam. Kwas benzoesowy to oczywiście konserwant. Ostatni składki, glukonian cynku, działa bakteriobójczo.

Opakowanie i wygoda użycia:

Dezodorant mieści się w zupełnie zwyczajnej plastikowej butelce z aplikatorem w postaci kulki. Kulka
chodzi gładko, nie zacina się podczas aplikacji. Butelka jest lekka, nie wygląda tak ładnie jak szklane, ale przynajmniej nie stłucze się jeśli nam przypadkowo upadnie. Dzięki temu, że jest przezroczysta, łatwo nam stwierdzić ile jeszcze produktu pozostało, choć trzeba zwracać uwagę, by nie wystawiać jej na nadmierne działanie słońca. Osobiście uważam, że producent mógłby popracować nad kolorystyką i wyglądem - wielka czerwona zakrętka dość rzuca się w oczy i wygląda trochę ordynarnie. Ale to tylko moje osobiste odczucia, a wygląd opakowania jest rzeczą mniej ważną, jeśli działanie się nam podoba :) Jak większość tego typu produktów, butelkę można postawić "na głowie". Dla wielu osób nie bez znaczenia będzie fakt utylizacji opakowania, które nadaje się do pełnego recyklingu.

Konsystencja i zapach:

Dezodorant ma postać rzadkiego płynu, który swobodnie przelewa się wewnątrz butelki. Ma to tę zaletę, że kiedy produkt zaczyna się kończyć nie musimy obracać butelki i czekać, aż zawartość spłynie
do kulki. Pachnie bardzo ładnie, słodko i owocowo. W składzie nie ma wyszczególnionych żadnych syntetycznych substancji zapachowych, co każe mi się zastanawiać, co właściwie tak pachnie :D Może te nasionka granatu, kto wie? 

Wydajność:

Bardzo dobra. Faktem jest, że zapłacimy więcej niż za zwykły dezodorant, ale z drugiej strony nie musimy po miesiącu biec do drogerii po kolejne opakowanie. Zaczęłam go stosować pod koniec sierpnia, stosuję przynajmniej raz dziennie a nieraz i częściej, a dopiero zbliżam się do dna. 

Ogólna ocena:

Jestem zadowolona z tego kosmetyku, ale zdaję sobie sprawę, że nie każdy będzie. Po pierwsze, jest to dezodorant, a nie antyperspirant. Produkt będzie ładnie pachniał, ale nie będzie hamował pocenia. Dlatego absolutnie nie sprawdzi się dla tych, którzy chcą uniknąć mokrych pach. Na pewno jest to za słaby kosmetyk dla osób uprawiających sport albo takich, które na co dzień intensywnie się pocą. Dla kogoś jak ja, pracującego przy biurku i nie angażującego się specjalnie w aktywność fizyczną, jest całkiem fajny :)

Po zaaplikowaniu rano skóra pachnie przez większość dnia, jeśli wychodzę wieczorem po prostu używam go jeszcze raz. Producent zaleca aplikowanie go na czystą skórę, co zresztą jest normą - myślę, że nie muszę nikomu tłumaczyć skutków zastosowania dezodorantu na spoconą skórę :D Zdarza się, że bezpośrednio po nałożeniu zostawia na skórze lekko lepką warstwę, ale wystarczy odczekać minutę i można się dalej ubierać. Nie zawiera talku i nie zostawia białych plam, zarówno na skórze jak i na ubraniach, co dla mnie jest wielkim plusem - wiele z wcześniej stosowanych przeze mnie dezodorantów zabarwiało pachy na biało, a często tworzył się efekt "łupieżu", bardzo niemiłe :/ W tym przypadku nie muszę się o to martwić. Jak już wcześniej wspomniałam, nie chroni przed spoceniem się, ale po prawdzie to żaden z testowanych przeze mnie dezodorantów, ze wszystkimi związkami i talkiem, nie podołał temu zadaniu. Poza tym warto zauważyć, że pocenie, choć dla nas z wielu powodów nieprzyjemne, spełnia ważne funkcje w termoregulacji organizmu a także pozbywaniu się toksyn. Powinniśmy więc ograniczać blokowanie go tylko do sytuacji, gdzie jest to naprawdę niezbędne. Dezodorant nie spowodował u mnie żadnych reakcji uczuleniowych i nie wysuszył skóry.

Podsumowując, w mojej opinii dezodorant jak najbardziej spełnia swoją rolę, i na pewno kupię go kolejny raz. Chętnie sprawdzę również pozostałe wersje zapachowe: opisałam tutaj wersję z granatem, widziałam również z lawendą i z rumiankiem :)


Crystal Essence Mineral Deodorant Roll-on, Pomegranate
cena: ok. 16 zł // 66 ml

4 komentarze:

  1. Tyle chcę powiedzieć, że nie wiem od czego zacząć. :D To może od początku: po pierwsze, bardzo zdrowe podejście do eliminacji szkodliwych substancji! Jasne, że nie wszystkiego da się uniknąć i czasami gorsze rzeczy jemy, niż kładziemy na skórę, ale jednak jeśli tylko jest taka opcja, to warto unikać pewnych rzeczy. Tak jak napisałaś, nigdy nie mamy pewności, czym naukowcy oświecą nas za 10 lat! :D Po drugie, nigdy w życiu nie wdziałam tego dezodorantu w Rossmannie. Aż sie przyjrzę przy najbliższej okazji. ;) Po trzecie, jeśli pachnie on słodko i przyjemnie, to jak na moje oko nie do końca może byc granat, ale nie jestem pewna. :D Miałam ekstrakt z granatu z zsk i zapaszku przyjemnego to on na pewno nie miał, nawet po zmieszaniu z wodą. Ale z drugiej strony świezy owoc ładnie pachnie, więc wszystko możliwe. :) A po czwarte, miło, że jednak można znaleźć takie zdrowsze kosmetyki w miarę normalnej cenie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, aż tak? :D Dzięki! O matko, to co zjadamy to druga strona medalu, niestety unikanie śmieciowego jedzenia nie idzie mi tak dobrze ^^; Aaa, bo on się dobrze chowa, ja w sumie też natrafiłam się przypadkiem. Ale jeśli w naszym małym Rossmannie był to tym bardziej powinien być dostępny w dużym mieście. Często na najwyższej półce stoi. Nie wiem sama skąd zapach, z tym granatem to zgadywałam bo ze świeżym owocem nigdy nie miałam do czynienia, z ekstraktem również. Również się z tego cieszę, jak widać trzeba tylko dobrze poszukać :)

      Usuń
  2. nie znam produktu, ale szkoda że nie chroni przed poceniem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli zależy ci na ochronie przed poceniem to musisz szukać antyperspirantu, niestety dam dezodorant nie da sobie rady.

      Usuń