27.12.2014

Krem do ciała Alterra z granatem i masłem shea




Skład:

Aqua, Butyrospermum Parkii Butter, Olea Europaea Fruit Oil, Glycerin, Alcohol, Myristyl Alcohol, Glyceryl Stereate Citrate, Sodium PCA, Helianthus Annuus Hybrid Oil, Punica Granatum Seed Oil, Punica Granatum Fruit Extract, Xanthan Gum, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Ascorbyl Palmitate, Parfum, Linalool, Limonene, Geraniol, Citronellol, Citral, Farnesol.
 
Analiza składu:

Początek składu jest bardzo ładny, bo mamy tam masło shea i oliwę z oliwek, a zaraz za nimi glicerynę. Gwarantuje to nam dobre nawilżenie bez zapychania. Dalej już może się niektórym spodobać, pojawia sie bliżej nieokreślony alkohol, a także alkohol mirystylowy. Pierwszy (podobno z naturalnych źródeł) pełni funkcję konserwantu oraz promotora przenikania, drugi jest emolientem. Nie powinny one powodować przesuszania się skóry, choć oczywiście najlepiej przekonać się na własnej... skórze :D Kolejne substancje są już mniej kontrowersyjne: ester gliceryny, sól sodowa kwasu piroglutaminowego (emulgator i humektant), oleje ze słonecznika (hybrydowego??)  i z nasion granatu oraz wyciąg z owoców granatu. Końcówka składu dość tradycyjna: zagęstnik z gumy ksantanowej, witamina E,  jeszcze trochę oleju ze słonecznika, pochodną kwasu askorbinowego (czyli witaminy C) i całą garść różnych substancji zapachowych. Dzięki temu, że w składzie jest "zły" alkohol, nie było potrzeby dodatkowej konserwacji kosmetyku np. kwasem benzoesowym :)

Opakowanie i wygoda użycia:

Dość duża tubka do stawiania na głowie. Łatwo się otwiera, a zamknięcie jest szczelne. Po naciśnięciu zasysa powietrze i wraca do swojego pierwotnego kształtu, dopiero przy wyciskaniu resztek balsamu i wałkowaniu tubki zaczyna wyglądać nieporządnie. Docenią to ci z was, którzy lubią jak wszystko w łazience wygląda estetycznie :)

Konsystencja i zapach:

Według mnie konsystencja kosmetyku jest zdecydowanie na minus. Jest bardzo rzadka, lejąca się. Kilka razy zdarzyło się, że balsam wylądował na dywaniku w łazience... W sumie naciskanie opakowania jest zbędne, wystarczy nadstawić dłoń i poczekać, samo spłynie :D Trzeba także ostrożnie odkładać tubkę, najlepiej kłaść ją na płasko albo od razu zamykać. Oczywiście w przypadku rozprowadzania produktu po skórze mamy ułatwioną sprawę, choć na mój gust trochę długo się wchłania. Balsam pachnie owocowo, raczej przyjemnie, ale jest to rzecz gustu. Trochę czuć "chemię", ale nie ma się co dziwić, wystarczy spojrzeć na końcówkę składu.

Wydajność:

Biorąc pod uwagę jak rzadki jest ten produkt, jego wydajność jest dobra. Wystarcza na kilka tygodni stosowania, no chyba, że nakładacie go wyjątkowo dużo ;)

Ogólna ocena:

Jestem dość zadowolona z tego balsamu, ale nie wiem czy pojawi się ponownie w mojej łazience. Nie był to zły kosmetyk, ale też niczym mnie nie zachwycił. Nawilżał skórę po kąpieli, ale brakowało mi uczucia odżywienia skóry, a samo nawilżenie nie było zbyt długo trwałe, najwyżej kilka godzin. Nie wiem również, czy poradził by sobie w przypadku skóry bardzo suchej, moja nie jest aż tak wymagająca. Na pewno na jego korzyść przemawia niewysoka cena i dostępność - znajdziecie go w każdym Rossmannie. Ale u mnie
chyba bardziej sprawdził się krem do ciała z Isany :)


Alterra Naturkosmetik, Reichhaltige Korpercreme, Bio-Granatapfel & Bio-Sheabutter
cena: ok. 12 zł // 200 ml

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz