28.09.2014

Saszetki Biovax - mini recenzja!

Być może ktoś jeszcze pamięta, jak dawno, dawno temu w Biedronce można było dostać saszetki Biovaxu ;) Wreszcie zebrałam się do opisania moich wrażeń :) Nie będzie to tak szczegółowa recenzja jak zazwyczaj, po prostu dość luźny zbiór myśli na ich temat. Zapraszam!

przepraszam za odbicie światła, ale nie potrafiłam tego zlikwidować :(

Saszetki zostały ponumerowane dla wygody opisania.

1 - Intensywnie regenerująca maseczka do włosów blond
2 - Intensywnie regenerująca maseczka naturalne oleje
3 - Intensywnie regenerująca maseczka odbudowa włosów osłabionych + proteiny mleczne
4 - Intensywnie regenerująca maseczka do włosów słabych ze skłonnością do wypadania

Składy:

1:
Aqua, Cetyl Alcohol, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Citrus Medica Limonum Peel Extract, Mel Extract, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Lawsonia Inermis Leaf Extract, Glycerin, Acetylated Lanolin, Cetrimonium Chloride, Parfum, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Benzyl Alcohol, Methylisothiazolinone, Methylchloroisothiazolinone, Citric Acid, Triethanolamine, Linalool, CI 19140.

z natury: ekstrakt ze skórki cytrynowej, ekstrakt z miodu, olej ze słodkich migdałów, ekstrakt z liści lawsonii bezbronnej (z tej rośliny robi się hennę)

2:
Aqua, Cetyl Alcohol, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Quaternium-67, Cetrimonium Chloride, Argania Spinosa Kernel Oil, Macadamia Integrifolia Seed Oil, Cocos Nucifera Oil, Betaine, Acetylated Lanoline, Lawsonia Inermis Leaf Extract, Parfum, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Methylisothiazolinone, Methylchloroisothiazolinone, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Citric Acid, Triethanolamine, , Hexyl Salicylate.

z natury: olej arganowy, olej makadamia, olej kokosowy, ekstrakt z liści lawsonii bezbronnej

3.
Aqua, Cetyl Alcohol. Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Cetrimonium Chloride, Hydrolyzed Milk Protein, Lactose, Mel Extract, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Lawsonia Inermis Leaf Extract, Glycerin, Acetylated Lanoline, Isopropyl Myristate, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Amodimethicone, Parfum, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Benzyl Alcohol, Methylisothiazolinone, Methylchloroisothiazolinone, Triethanolamine, Citric Acid, Hexyl Cinnamal.

z natury: hydrolizat protein mleka, laktoza, ekstrakt z miodu, olej ze słodkich migdałów, ekstrakt z liści lawsonii bezbronnej 

4.
Aqua, Cetyl Alcohol, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Cetrimonium Chloride, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Mel Extract, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Lawsonia Inermis Leaf Extract, Glycerin, Acetylated Lanoline, Parfum, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Benzyl Alcohol, Methylisothiazolinone, Methylchloroisothiazolinone, Citric Acid, Triethanolamine, Linalool, CI 42090.

z natury: sok z aloesu, ekstrakt z miodu, olej ze słodkich migdałów, ekstrakt z liści lawsonii bezbronnej

Analiza składów (pobieżna):

Wszystkie cztery maseczki oparte są na tej samej bazie z alkoholu cetylowego i jego pochodnych oraz soli amoniowej. I tutaj uwaga: dopuszczalne stężenie cetrimonium chloride w gotowym kosmetyku to... 0,1%. Często znajdowałam dopisek, że ta ilość dotyczy przypadku, kiedy substancja ta użyta jest jako konserwant (a w sumie nie wiadomo w jakim charakterze producent używa jej w tym wypadku), ale nawet gdy spełnia inną rolę również nie może jest być zbyt dużo, bowiem w zbyt wysokim stężeniu podrażnia skórę. W kontekście Biovaxowych maseczek oznacza to, niestety, że wszelkich olejów i ekstraktów, które następują dalej, jest tyle co... ach, nawet nie tyle co splunąć. Szkoda, wielka szkoda... Alkohol cetylowy i pochodne to emolienty i pośrednie nawilżacze, zmiękczające i wygładzające włosy. Takie więc działanie powinniśmy odczuć na naszej czuprynie po zastosowaniu maseczek, ale to tyle, bez fajerwerków. Nieco lepiej (patrząc na skład) prezentuje się pierwsza maseczka, gdzie kolejność występowania składników jest inna. Reszta składów prezentuje się dość standardowo: gliceryna, lanolina, substancje konserwujące i zapachowe, a w przypadku maski nr 1 i 4, także samotny barwnik. W numerze 3 dostajemy także silikon, ale w bardzo małych ilościach.

Ogólne wrażenia:

Wszystkie maseczki wystarczyły mi na pojedyncze użycie. Gdybym bardzo chciała, można by rozłożyć to na dwa użycia, ale ponieważ w przypadku saszetki nie ma możliwości ponownego jej zamknięcia, zużyłam wszystko za jednym zamachem - nie miałam zamiaru hodować bakterii w niezabezpieczonym kosmetyku ;) Używałam ich zgodnie z zaleceniami producenta, to jest zarówno na włosy jak i na skórę głowy. Zazwyczaj maskę nakłada się na włosy, samą głowę omijając. Zmywałam po 15-20 minutach. Saszetki łatwo się otwierają, nie ma problemów z wyciśnięciem kosmetyku do końca, w razie potrzeby można również wygrzebać resztki palcem ;)

Na pierwszy ogień poszła maseczka nr 4. Podczas nakładania właściwie wsiąkała we włosy. Nie umiem powiedzieć, z czego wynikła ta właściwość, ale brakowało mi tego efektu jak przy nakładaniu większości masek, kiedy włosy są mocno wysmarowanie i lepią się do siebie. Odnoszę wrażenie, że gdybym miała pełny produkt w standardowym opakowaniu, to skończyłby mi się dużo wcześniej niż inne maski o podobnej objętości, ponieważ musiałabym nakładać go o wiele więcej. Pomiędzy nałożeniem a spłukaniem maski odczuwałam swędzenie/lekkie pieczenie skóry głowy, co mi się dotąd nie przytrafiło. Tyle dobrego, że nie miało to żadnych późniejszych konsekwencji, ale nie był to zbyt przyjemny kwadrans.

Aplikacja reszty masek była o wiele mniej obfita w niespodzianki ;) Maski nakładały się dobrze, nie było też żadnych nieprzyjemnych odczuć. Dodam też, że maseczki wypróbowywałam w odstępach około tygodniowych.

W działaniu wszystkie były podobne, czego można się domyślić patrząc na właściwie identyczne składy (liczą się przede wszystkim składniki, których jest najwięcej, bo to one mają szansę mieć jakiś realny wpływ na włosy; reszta to właściwie wypełniacze i zróżnicowanie w tej kwestii niewiele daje). Mówię tu o działaniu tuż po spłukaniu i wysuszeniu włosów. Działania długoterminowego oczywiście nie jestem w stanie określić, jako że były to właściwie jednorazowe próbki :) Włosy po zastosowaniu masek były miękkie, łatwo się rozczesywały. Nie zaobserwowałam zwiększonej tendencji do przyklapu (jakież to naukowe określenie :D), ani też intensywniejszego przetłuszczania się niż normalnie.

Najbardziej spodobała mi się maseczka nr 3, głównie ze względu na obłędny zapach mleka z miodem! Prawdziwa przyjemność podczas nakładania. Reszta była w porządku, ale niczym specjalnym się nie wyróżniła.

Podsumowując, nie sądzę, bym zdecydowała się kiedyś na zakup dużego opakowania którejkolwiek z tych masek. Jak dla mnie nie są one dostatecznie bogate i odżywcze, żebym chciała traktować nimi moje włosy przez dłuższy okres. Ale takie saszetki to świetna opcja na wszelkie wyjazdy: zamiast kombinować z przekładaniem dużych masek (jakichkolwiek) do słoiczków, można wrzucić w kosmetyczkę taki drobiazg, a po nałożeniu bez żalu wyrzucić opakowanie do śmieci. I nie trzeba się martwić, że się coś rozleje :)

L'biotica Biovax, maseczki do włosów
cena: ok. 2 zł // 20 ml

4 komentarze:

  1. spróbuj proszę tej całej niebieskiej, z keratyną i czymś tam. ta jest najlepsza! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo, tej nie używałam jeszcze? Dzięki za info, jak spotkam w sklepie to kupię :)

      Usuń
  2. U mnie biovaxy sprawdzają się genialnie. :) Zwłaszcza Twoja 1 i 2, cudo. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja teraz używam trójki w normalnym dużym opakowaniu, świetna sprawa :)

      Usuń