19.10.2014

Kremy do twarzy Bioluxe - zielona herbata i awokado



Panuje przekonanie, że jak porządny skład i naturalne składniki, to za tym idzie również wysoka cena... Często się okazuje się to prawdą, ale jak to bywa, muszą być i wyjątki potwierdzające regułę. Jak na przykład porządny krem do twarzy za oszałamiającą cenę... 5 zł. Tak jest, jedyne pięć złotówek :) Zapraszam do przeczytania recenzji :)
Skład:

Z zieloną herbatą:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cocoglycerides, Stearic Acid, Camellia Sinensis Leaf Extract, Cocos Nucifera Oil, Helianthus Annuus Seed Oil, Glycerin, Potassium Hydroxide, Parfum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid.

Z awokado:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cocoglycerides, Stearic Acid, Cocos Nucifera Oil, Helianthus Annuus Seed Oil, Persea Gratissima Fruit Oil, Glycerin, Potassium Hydroxide, Parfum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid.

Analiza składów:
Pierwszą rzeczą, na którą warto zwrócić uwagę, jest długość składów, a raczej ich... krótkość :) Widać, że producent stawia na prostotę i nie uprawia procederu dopychania całej masy wypełniaczy, które ostatecznie nic do samego kosmetyku nie wnoszą. Pomiędzy jednym a drugim kremem występują minimalne różnice w składnikach. Podstawą produktów jest oczywiście woda, następnie mamy mieszaninę alkoholu cetylowego i stearylowego, mieszankę kwasów tłuszczowych oraz kwas stearynowy. Wszystkie one mają na celu zapobieganie odparowywaniu wody z naszej skóry poprzez utworzenie warstwy okluzyjnej. Zaraz potem pojawiają się składniki naturalne! W pierwszym kremie są to kolejno: ekstrakt z liści zielonej herbaty, olej kokosowy i olej słonecznikowy. W drugim kremie najpierw pojawiają się oleje kokosowy i słonecznikowy a następnie olej z awokado. Dalej już składy wyglądają identycznie. Mamy tam glicerynę, czyli kolejny pośredni nawilżacz, oraz wodorotlenek potasu, pełniący funkcję regulatora pH i dopuszczony do stosowania w kosmetykach w ograniczonym stężeniu. A co by się kremiki za szybko nie popsuły, na koniec dorzucono garść konserwantów: alkohol benzylowy, kwas benzoesowy i kwas sorbowy.

Opakowanie i wygoda użycia:

Kremy zapakowane w są w białe tubki wielkości dłoni, zabezpieczone nakrętką. Nakrętka łatwo się odkręca i umożliwia postawienie kremu "do góry nogami". Nie ma również większych problemów z wydostaniem resztek kosmetyku gdy dobijamy już do końca zawartości; taką tubkę można do woli dusić, skręcać i w ogóle gnębić, a gdyby i tego było w mało, w ostateczności zawsze można rozciąć :)  Nadruk na tubce minimalistyczny i gustowny: napisy i liście herbaty, bądź owoc awokado.

Konsystencja i zapach:

Strukturę kremu określiłabym jako lekko wodnistą, nie zbitą. Nie znaczy to jednak, że spływa z dłoni, siedzi tam, gdzie mu każą :) Koloru białego, ładnie się rozsmarowuje i szybko się wchłania. Obie wersje pachną bardzo delikatnie, zielona herbata mocniej niż awokado, ale ciągle nie jest to nic intensywnego. Nie są to też żadne szczególne zapachy, ciężko mi je do czegoś przyrównać. Nie utrzymują się na skórze.

Wydajność:

Wydaje mi się, że starczają na nieco krócej niż kremy od babki Agafii, jednak jeśli o mnie chodzi to ich wydajność jest jak najbardziej zadowalająca. Przy stosowaniu raz dziennie wykończenie jednej tubki powinno zająć jakieś półtora miesiąca, nawet dwa.


Ogólna ocena:

Muszę przyznać, że w momencie zakupu nie byłam do końca przekonana do tych kremów. To chyba wina tej ceny, podejrzana :) Ale wystarczyło kilka użyć, żebym bardzo się z nimi polubiła! Obie wersje doskonale odżywiają cerę, choć ta z awokado jest wyraźnie tłustsza i stosowałam ją jako krem na noc. Nie zapychają porów i nie powodują wysypu pryszczy. Cera po ich użyciu jest miękka i delikatna. Szybko się wchłaniają i mogą być stosowane pod makijaż. Tuż po nałożeniu skóra może się nieco błyszczeć, ale efekt ten szybko zanika. Jedyny minus to brak SPF, przede wszystkim w kremie z zieloną herbatą, który często sprzedawany jest pod etykietą kremu na dzień. Dlatego też będzie lepszym wyborem na zimę, niż na lato, a i tak dobrze byłoby zapewnić skórę jakąś dodatkową ochronę - na przykład odpowiednim podkładem, jeśli się malujecie. Ostatnio poleciłam je koleżance, którą uczulają prawie wszystkie inne kremy i nie może stosować tych zwykłych drogeryjnych. Jest z nich bardzo zadowolona, przede wszystkim dlatego, że nic jej po nich nie obsypało :)

Podsumowując, uważam, że kremy Bioluxe są warte polecenia, a stosunek ceny do jakości jest nawet więcej niż odpowiedni. A nawet gdyby komuś nie podpasowały - za 5 złotych można przecież zaryzykować :)


Bioluxe Organic Green Tea
Bioluxe Organic Avocado
cena: ok. 5 zł // 40 ml 

2 komentarze:

  1. Właśnie testuje krem z zielona herbata jestem na tak! :) Też się bałam, ze okaże się bublem przez tę cenę. :P

    OdpowiedzUsuń