11.02.2015

Grudniowo-styczniowe denko



Witam ponownie!

Ostatnio na moim blogu niewiele się dzieje... W styczniu w ogóle nic nie napisałam O.o Nie mam jakoś nastroju, by usiąść i pisać notki, a wychodzę z założenia, że nie ma się co zmuszać. Naprawdę, nieraz wolałabym usiąść i nagrać filmik, gdzie po prostu opowiadam o kosmetykach. Zresztą na pewno pisałam o tym, kiedy zakładałam bloga. Niestety, pomijając moją niepewność, czy chciałabym pokazywać siebie w internecie, brakuje mi odpowiedniego sprzętu. Aparat który posiadam jest bardzo stary, i o ile do robienia zdjęć od biedy się nadaje (i tak zawsze trochę je poprawiam), to filmiki wychodzą tragiczne, samo ziarno. Tak więc pozostaje pisanie, jakkolwiek nieregularne :)

A tymczasem zapraszam na denko! W grudniu miałam tak małe zużycie, że zdecydowałam się wstrzymać z postem, i dzisiaj dostajecie zbiorcze z dwóch miesięcy - ciągle nie ma tego za wiele. Nie mam pojęcia, dlaczego u mnie wszystko tak wolno schodzi...
Zrecenzowane kosmetyki jak zwykle podlinkowane.




Żel do mycia ciała Le Petit Marseiliais Fleur d'Oranger. Bardzo fajny produkt o konsystencji mleczka, przyjemnie się nim myło.

Naturalny dezodorant w kulce Crystal Essence, o zapachu granatu. Świetny produkt, niedługo zdenkuję kolejne opakowanie, tym razem o zapachu lawendy.

Płyn micelarny Tołpa Dermo Face Physio, miniaturka. Chciałabym duży, ale w Rossmannie dostępne są tylko miniaturki. Jak wykończę obecne micele, to chyba zamówię sobie zwykłą pojemność ze strony producenta.Sam płyn delikatnie (ale skutecznie) czyści moją twarz. Radzi sobie z makijażem i nie podrażnia oczu, super sprawa.

Drożdżowa maska do włosów od Babci Agafii. Chyba mój trzeci słoiczek. Jedna z ulubionych masek, co jakiś czas do niej wracam. Pięknie pachnie, pozostawia włosy miękkie, nawilżone i łatwe do rozczesania.


Dwa produkty z serii BioIQ - szampon i żel pod prysznic. Obydwa bardzo rzadkie, ale przyjemnie pachniały i spełniały swoją funkcję. Trochę mało wydajne. Miałam okazję nabyć je po okazyjnej cenie - jakieś 6 zł za sztukę - ale w zwyczajnej cenie raczej bym nie kupiła, pomimo dobrych składów. W żaden sposób nie wyróżniły się od innych naturalnych szamponów i żeli, które dotychczas stosowałam.


Pasta do zębów od Babci Agafii, tym razem wersja syberyjska. Bardzo lubię pasty Agafii, używam je już około roku i testuję różne rodzaje, żaden jeszcze mnie nie zawiódł.

Krem do twarzy Biolux Green Tea, zrecenzowany już wcześniej, a moja opinia o nim jest taka sama ;)

I to by było na tyle :)

2 komentarze:

  1. Ciekawią mnie te pasty Agafii. Jak smakują? Tak jak zwykłe colgate? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogóle nie jak zwykłe pasty :D Smaki zmieniają się w zależności od rodzaju. Syberyjska nie ma określonego smaku, przynajmniej ja nie potrafię go nazwać, jest bardzo delikatny. To była moja pierwsza pasta z tej firmy i początkowo miałam wrażenie nieumytych zębów, bo brakowało mi tego mentolowego uczucia chłodu. Po kilku dniach się przyzwyczaiłam i było ok. Ta z borówką jest słodka i przypomina pasty dla dzieci - ach, te wspomnienia z dzieciństwa :D Obecnie mam cedrową i bałam się, że będzie zalatywać samochodową choinką :D Na szczęście nic z tych rzeczy, ma bardzo przyjemny smak i chyba najbardziej zbliżony do tradycyjnej pasty, chociaż nie miętowy. Na następny rzut wezmę sobie chyba witaminową - mam wrażenie, że może być cytrusowa :)

      Usuń